Zdrowaś Maryjo (łac. Ave Maria), także Pozdrowienie Anielskie – modlitwa chrześcijańska za wstawiennictwem Maryi, Matki Jezusa, oddająca cześć Jej (wraz z prośbą o modlitwę wstawienniczą) i Jezusowi. Uznawana przez Kościół katolicki i Cerkiew prawosławną. Nie uznają jej protestanci, którzy zgodnie z zasadą Solus Christus odrzucają kult maryjny.
Składa się z trzech części. Najstarsze dwie to cytaty z Nowego Testamentu: słowa archanioła Gabriela, wypowiedziane w czasie Zwiastowania (Łk 1,28) oraz słowa św. Elżbiety, skierowane do Maryi w czasie Nawiedzenia (Łk 1,42). Przez wiele wieków modlitwa Zdrowaś, Maryjo była dokładnym powtórzeniem ewangelicznego pozdrowienia Gabriela i Elżbiety. W XIII wieku zaczęto dodawać do dwóch fraz biblijnych imię Jezus – w ten sposób imię Jezusa stało się centrum modlitwy.
Trzecia część modlitwy powstała dopiero w XIV wieku, kiedy w Europie panowała dżuma. W słowach modlitwy pozostał ślad grozy tamtych dni: teraz i w godzinę śmierci. Papież Pius V kazał w 1566 roku umieścić dodatkowe słowa modlitwy w brewiarzu rzymskim, przez co uczynił ją oficjalną modlitwą Kościoła.
Pozdrowienie Anielskie jest więc w kategorii tekstualnej zapisem pierwszych wydarzeń związanych z inauguracją religii chrześcijańskiej, tj. pojawienia się Chrystusa-Zbawiciela, a w obrębie tradycji rozwoju form religijności – jedną z części pacierza, modlitwy Anioł Pański oraz modlitwy różańcowej.
Ludwik Grignion de Montfort był szczególnie przywiązany do pobożności maryjnej, której wyrazem są jego dzieła: „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” i „Tajemnica Maryi”, w których rozwinął doktrynę niewolnictwa maryjnego jako nabożeństwa polegającego na najdoskonalszym oddaniu się przez Maryję Panu Jezusowi. „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” dał podstawy teologiczne dla niewolnictwa maryjnego i przyczynił się do rozpropagowania tej szczególnej praktyki. Pisał on m.in.:
„Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest święte, to znaczy prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa, nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, Boskiej czystości, Jej głębokiego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy i iście Boskiej mądrości. Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny”[2].
Do koncepcji niewolnictwa maryjnego nawiązał Karol Wojtyła czerpiąc z Traktatu św. Ludwika hasło Totus Tuus (dosł. „Cały Twój”), jako swą dewizę biskupią i później papieską. Znanym niewolnikiem maryjnym i propagatorem tej idei jako niewoli miłości Maryi był kardynał Stefan Wyszyński, określany mianem „Prymasa Tysiąclecia”. Innym propagatorem tego nabożeństwa był św. Maksymilian Maria Kolbe i założone przez niego międzynarodowe stowarzyszenie Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae).
Za jego spadkobierców uważają się Bracia Świętego Gabriela oraz mariawici.
Św. Ludwik został beatyfikowany przez papieża Leona XIII w 1888 roku i kanonizowany przez papieża Piusa XII 20 lipca 1947 roku.
76. Co więcej, jeśli, jak powiedziałem, Najświętsza Dziewica jest Królową i Władczynią nieba i ziemi, Ecce imperio Dei omnia subiciuntur, et Virgo; ecce imperio Virginis omnia subiciuntur et Deus - Oto władzy Boga podlega wszystko, nawet Dziewica; oto władzy Dziewicy podlega wszystko, nawet Bóg. To słowa św. Anzelma, św. Bernarda, św. Bernardyna, św. Bonawentury. Czyż więc nie ma Maryja tylu poddanych i niewolników, ile jest stworzeń na świecie? Czy nie jest słuszne, żeby przy tylu niewolnikach z przymusu nie było niewolników z miłości, którzy by wybrali Maryję na Królową z własnej woli, ofiarując się Jej jako niewolnicy? Jakże to? Ludzie i demony mieliby posiadać niewolników dobrowolnych, a Maryja nie? Jakże to? Król poczytuje sobie za zaszczyt, że królowa, jego towarzyszka, posiada niewolników, nad którymi jest panią życia i śmierci, gdyż jej chwała i jej potęga są zarazem jego chwałą i potęgą. Czyżby można przypuścić, by Pan nasz, który jako najlepszy z synów udzielił wszelkiej swej władzy Matce Najświętszej, nie był zadowolony z tego, że Maryja ma niewolników? Miałby On mniej szacunku i miłości dla swej Matki, niż Aswerus dla Estery, lub Salomon dla Batszeby?87 Któż odważyłby się coś podobnego powiedzieć lub nawet pomyśleć?
84. Pan nasz, Jezus Chrystus, mocą dzieła Odkupienia jest naszym Obrońcą i Pośrednikiem u Boga Ojca. Przez Niego mamy się modlić z całym Kościołem triumfującym i wojującym99; przez Niego mamy dostęp do Majestatu Bożego i nie powinniśmy nigdy ukazywać się przed Obliczem Boga inaczej, jak tylko wsparci zasługami Jezusa Chrystusa i w nie niejako przyobleczeni, podobnie jak młody Jakub, który przyodziany w koźlą skórę stanął przed ojcem swym Izaakiem, by uzyskać błogosławieństwo100 .
85. Czy jednak nie potrzebujemy pośrednika u samego Pośrednika? Czy nasza czystość jest dostatecznie wielka, byśmy wprost i bezpośrednio mogli się z Nim zjednoczyć własnymi siłami? Czyż Jezus Chrystus to nie Bóg równy we wszystkim Ojcu, a więc Święty świętych, godny takiego szacunku, co i Ojciec? Jeśli z nieskończonego swego miłosierdzia stał się naszą poręką i pośrednikiem u Boga, Ojca swego, by nas z Nim pojednać i spłacić Mu nasz dług, to czyż mielibyśmy mieć mniej szacunku i bojaźni wobec Jego Majestatu i świętości? Powiedzmy więc śmiało za św. Bernardem, iż u samego Pośrednika potrzebujemy pośrednika i że jedynie Najświętsza Panna może spełnić to miłościwe posłannictwo. Przez Maryję Chrystus przyszedł do nas, my też mamy pójść do Niego przez Maryję101. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, ze względu na Jego nieskończoną wielkość lub z powodu naszej nikczemności czy grzechów, śmiało błagajmy Maryję, Matkę naszą, o pomoc i orędownictwo. Ona jest dobra i czuła. Nie ma w Niej nic surowego ani nic odstraszającego, nic zbyt wzniosłego lub błyskotliwego. Patrząc na Nią widzimy jedynie istotę o naturze takiej, jak nasza. Maryja nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas słabych oślepić, lecz raczej jest piękna i łagodna jak księżyc102, który swe światło otrzymuje od słońca i je łagodzi, by je przystosować do naszych ograniczonych możliwości. Maryja jest tak miłosierna, że nigdy nie odrzuca tego, kto Ją o pośrednictwo prosi, choćby był największym grzesznikiem. Jak to mówią święci, nie słyszano nigdy, jak świat światem, by ktokolwiek, kto się do Najświętszej Dziewicy z ufnością i wytrwałością uciekał, został przez Nią odrzucony. Maryja jest tak potężna, że nigdy jeszcze żadna Jej prośba nie została odrzucona. Wystarczy, iż stanie przed swym Synem, aby Go prosić, a On natychmiast udziela, natychmiast przyjmuje; zawsze zostaje miłosiernie pokonany przez piersi i łono, i modlitwy swej najdroższej Matki.
140. Powinniśmy zatem żyć w zależności od Najświętszej Dziewicy. Przypomnijmy tu sobie to, co rzekłem, o przykładzie, dawanym nam przez Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, gdy chodzi o zależność od Matki Najświętszej. Bóg Ojciec tylko przez Maryję dał i daje nam swego Syna, tylko przez Maryję przysposabia sobie dzieci, i przez Maryję udziela swych łask. Syn Boży tylko przez Maryję przyjął ludzką naturę dla całej ludzkości; tylko przez Maryję w łączności z Duchem Świętym uobecnia się On codziennie i kształtuje, i tylko przez Maryję udziela swych cnót i zasług. Duch Święty tylko przez Maryję ukształtował Jezusa Chrystusa i tylko przez Nią tworzy członki Jego Ciała Mistycznego (Kościoła), oraz przez nią tylko rozdziela swe dary i łaski.
141. Oto kilka zdań wybranych z pism Ojców Kościoła, które przytaczam na poparcie tego, co powiedziałem: - Dwóch jest synów Maryi: Bóg-człowiek i zwykły człowiek; jednego Maryja jest Matką według ciała, drugiego według duszy (św. Bonawentura i Orygenes). - Taka jest wola Boga, który chciał, abyśmy wszystko mieli przez Maryję. Jeśli zatem posiadamy jakąś nadzieję, jakąś łaskę, jakiś dar zbawienny, wiedzmy, że Jej to zawdzięczamy (św. Bernard). - Wszystkie dary, cnoty i łaski Ducha Świętego Maryja rozdziela swoimi rękami, kiedy chce, jak chce i ile chce (św. Bernardyn).
145. Wszystko to rodzi w duszy wiernego sługi wielką niewiarę w siły własne, wstręt i odrazę do samego siebie, a z drugiej strony wielką ufność do Najświętszej Dziewicy i nieograniczone oddanie się swej Dobrej Pani. Już nie opiera się on, jak przedtem, na własnych postanowieniach, zamiarach, zasługach, cnotach i dobrych uczynkach, gdyż uczyniwszy z nich raz na zawsze całkowitą ofiarę Jezusowi Chrystusowi przez swą Dobrą Matkę, posiada jeden tylko skarb, w którym się wszystkie jego dobra mieszczą, a które nie są już jego własnością: tym skarbem jest Maryja. Dlatego zbliża się on do Pana bez służalczej obawy i bez lęku i prosi Go z wielką ufnością. Umie wczuć się w myśli i uczucia pobożnego i uczonego zakonnika Ruperta, który czyniąc aluzję do zwycięstwa Jakuba nad aniołem118 zwraca się do Najświętszej Dziewicy tymi pięknymi słowami: O Maryjo! Księżniczko moja, Matko Niepokalana Boga i człowieka, Jezusa Chrystusa! Uzbrojony nie w moje, ale w Twoje zasługi, pragnę walczyć z tym Mężem, to znaczy ze Słowem Bożym. Jakże potężny i mocny jest u Jezusa Chrystusa ten, kto uzbrojony jest w zasługi i orędownictwo godnej Matki Boga, która - jak mówi św. Augustyn - miłością pokonała Wszechmocnego.
149... 154... 258( Duch Święty musi być Duchem Maryi)...
(Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort "Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny".)
http://louisgrignion.pl/download/traktat_o_prawdziwym_nabozenstwie.pdf
Kult maryjny w Kościele rzymskokatolickim – dogmaty i tytuły Maryi na tle nauczania Pisma Świętego